Część dziewiąta. Warcaby w szkole – granice altruizmu.

Dając co nieco wiary ostatnim informacjom płynącym z NIK zadajmy sobie pytanie, czy kupowanie maseczek, rękawiczek i czegoś tam jeszcze było czymś złym? Oczywiście NIE!!!
Dzięki tym zakupom komuś uratowano życie, komuś ułatwiono jego ciężką pracę w czasie pandemii.

Czy projekt „warcaby w mazowieckiej szkole” [WSM] jest czymś złym? Oczywiście NIE!!!
Bardzo duża grupa nauczycieli otrzymała solidną porcję wiedzy, szkoły dostały sprzęt. Ileś tysięcy ludzi więcej (dzieci i ich rodzimy) dowiadują się, że warcaby warto potraktować poważnie.

Co się stało, że przestałem klaskać w sprawie WSM?

Otóż obie te sprawy łączy jedno słowo –PAZERNOŚĆ.

Nie ma nigdzie materialnych śladów tego projektu dostępnych dla całego środowiska (programy szkoleń itp.). Nie ma jakichkolwiek śladów (a środki były naprawdę spore!) na koncie bankowym PZWarc. Nie ma najmniejszych śladów prób włączenia w to wszystko innych osób, ponad wąski krąg wtajemniczonych: D. Reszka, S. Flisikowski, Ł. Kosobudzki, A. Flisikowska(Kosobudzka). Jest za to mnóstwo śladów matactwa i rażącej niegospodarności.

Przypomnę zaangażowane w ten projekt firmy, którym płacił Polski Związek Warcabowy:

– SF Sylwester Flisikowski

– Nova Solution Gdynia

– RF Kancelaria (udziałowiec D. Reszka)

– Checkers TV sp. z o.o. (udziałowcy: D. Reszka i G. Ushakov)

Ten mechanizm opisywałem już w części siódmej. To zwykła przykrywka, mająca ukryć kto, co i za ile. Podkreślam, nie mówimy o prywatnym przedsięwzięciu lecz o NASZYM, Polskim Związku Warcabowym. Jestem absolutnie pewien, że realizując to bezpośrednio jako PZWarc zostałoby na koncie związku sporo pieniędzy. Niepotrzebny by był Pawlicki by opłacić hotel i startowe Natalii Sadowskiej na MŚ organizowane w Polsce. Ba, jestem absolutnie pewny, że możliwe by stały się inne przedsięwzięcia. Na przykład takie jak w 2018 roku. Wówczas to PZWarc całkowicie sfinansował podróż i udział Mistrza i Mistrzyni Polski (Ł. Kosobudzki, A. Flisikowska) w Pucharze Świata w Abidżanie. Ale to robił ten ZŁY Pawlicki (oczywiście nie sam).

Dobrzy, bezinteresowni ludzie Pana Reszki otrzymywali wynagrodzenia z obcych firm a PZWarc do tego opłacał ich delegacje. W prywatnej firmie by to nie przeszło. By delegację można było zaliczyć do kosztów musi ona z czegoś wynikać. Trudno uznać za koszt PZWarc delegacji Pana Reszki, który wykonywał usługi w ramach WMS dla … firmy Nova Solution w Gdyni itp. Jaka była marża tej firmy? Jakie było honorarium Pana Reszki? Nikt się nie dowie i o to właśnie chodzi w tym całym matactwie.

Idąc dalej wątkiem rozdawania pieniędzy dla różnych firm kosztem warcabowej społeczności, zwraca uwagę jeszcze jedna transakcja. To przelew za usługi kserograficzne na kwotę 18.000 zł. Przelew jest opisany „wydruk materiałów na szkolenie”. Cudownie! Ale czyje to są materiały??? Co kopiowano tak obficie??? Jeżeli płaci za to PZWarc to te materiały są właśnie tym o co się upominam – materialny/merytoryczny ślad dla całego środowiska. Możliwość wykorzystania tych materiałów przez wszystkich. Powinny one trafić na strony związku dokładnie tam, gdzie są już inne materiały przygotowane za mojej prezesury. Nic z tych rzeczy! PZWarc płaci a my mamy się cieszyć, że Panowie Reszka, Flisikowski (plus jego zięć i córka) zarabiają.
W tych usługach kserograficznych szokująca jest też kwota – 18.000! Przy dzisiejszej technice za tą kwotę można naprawdę wiele! Za 4000 zł spokojnie można wydrukować w nakładzie 500 egzemplarzy książkę taką jak „Warcabowe Abecadło”.

Pan Reszka w swojej pazerności podjął w ubiegłym roku próbę wprowadzenia drakońskich podwyżek opłat! Chciał od klubów po co najmniej kilkanaście tysięcy złotych! A może by tak poprosił swoją firmę by zapłaciła za używanie naszego logo? A może by nie rozdawać pieniędzy z WSM swoim firmom? Chciwość bez opamiętania!!!

Gdy w początkach tej prezesury jeszcze naiwnie wierzyłem w szczere intencje tego Pana, gdy mocno klaskałem,  miała miejsce następująca sytuacja.

Pan Reszka poprosił o pomoc. W dwóch bardzo małych miejscowościach odległych od siebie o niespełna 10km, dwie siostry są nauczycielkami. Jedna z nich uczestniczyła w szkoleniu w ramach WSM. Siostra też chciała zdobyć odrobinę wiedzy by warcaby poprowadzić w swojej szkole. Kłopot w tym, że ta siostra mieszkała już w województwie lubelskim.

Jak rozwiązał ten kłopot Prezes Reszka? Czy pomógł tej Pani? Czy może poprosił bliskich terytorialnie (możliwość późniejszego włączenia w lokalne życie warcabowe itp) współrealizatorów projektu WSM, Pana Kosobudzkiego lub jego małżonkę Panią Arletę? Być może poprosił Pana Flisikowskiego?

Nic z tych rzeczy. Przecież tutaj trzeba było zrobić coś ZA DARMO!

Szkolenie on-line dla tej Pani poprowadził ten zły Pawlicki.

To był jeszcze ten czas, gdy wierzyłem w szlachetne intencje Pana Reszki i mocno go wspierałem jak tylko umiałem. Rozczarowanie przyszło bardzo szybko, przy pierwszym turnieju przez niego realizowanym. Jedyną wyznawaną przez niego wartością okazał się ZYSK i to do tego zysk osobisty.

Granica województwa mazowieckiego była dla niego nie do przekroczenia!

Pan Reszka ma o swoim poświęceniu dla warcabów bardzo wysokie mniemanie. Ja już wiem, że jego aktywność jest bliska zeru bez zasilania finansowego jego prywatnego konta bankowego. Trudno mieć o to pretensję. Wręcz można to chwalić. Ale nie trzeba wówczas brać się za prezesowanie słabej ekonomicznie organizacji jaką my jesteśmy. No chyba, że ktoś ma pomysł jak z Polskiego Związku Warcabowego zrobić prywatny biznes!

Czy można inaczej? Czy mogło być inaczej?

O tym w kolejnym, ostatnim już odcinku.