Ich troje (plus jeden), czyli część czwarta opowieści. O odpowiedzialności.
Tak łatwo można wszystko zburzyć. Tak trudno się buduje.
Gdy tylko pojawiły się prawne możliwości powstania Polskiego Związku Warcabowego (w pełnym znaczeniu tego słowa), a było to w lutym 2002 roku, natychmiast przystąpiłem do działania. Dlaczego właśnie ja? Nie wiem. Tak jakoś czułem, że nikt inny nie będzie się kwapił (nawet Pan Flisikowski!). Dokumenty przygotowałem, potrzebny był chętny do roli Prezesa. Taki się znalazł (cześć mu i chwała!) w 2004 roku i … poszło!
Po dokładnie 20 latach historia PZWarc mogła się już zakończyć.
Mamy jednak szczęście. Trójka tworząca Komisję Rewizyjną nie chciała do tego dopuścić i trwała na stanowisku. To się nazywa ODPOWIEDZIALNOŚĆ! W tak złożonej sytuacji aż korci machnąć na to ręką i zająć się swoimi sprawami.
A wytrwania nie było łatwe. To nie tylko bicie głową w mur w sprawie kontroli, zderzanie się z otwartą niechęcią, brak najmniejszych przejawów chęci współpracy. Ale to też ignorowanie potrzeb członków KR. Czy środowisko warcabowe uważa, że podróże KR to jest ich prywatna sprawa? A przecież to nie wszystko.
Czwórka pozostająca do końca sierpnia Zarządem, odpowiedzialność rozumie inaczej. Wszystkie maile, również te informujące o potrzebie pomocy prawnej, były po prostu ignorowane.
Nie jest łatwo działaczom warcabowym (przecież nie prawnikom!) odnaleźć się w tak specyficznej sytuacji i podjąć mądre decyzje.
Jak się do tego zabrać? Jak prawidłowo zwołać Walne Zgromadzenie Delegatów?
Starałem się w tym czasie wspomóc KR jak umiałem, jednak też miałem wątpliwości jak to wszystko zrobić. Nie jestem prawnikiem a w swoim 65 letnim życiu z takim krańcowym brakiem odpowiedzialności jaki pokazała czwórka członków zarządu nie miałem do czynienia.
Jasne było, że potrzebna jest pomoc prawna. W końcu chodzi o to by PZWarc dalej istniał!
Chodziło o to co zrobić by nie pójść w ślady “odpowiedzialnych” ludzi z zarządu i złożyć rezygnację. Trójce z KR naprawdę zależało na Polskim Związku Warcabowym!!!!
Co robić i w którą stronę pójść? Zarząd (ciągle istniejący) nie reagował na maile KR. Potrzebna była WYTRWAŁOŚĆ, ale też i pomoc. Pomoc z właściwą wiedzą jak postąpić by nie utopić „dwudziestolatka”, czyli PZWarc. Nie pierwszy PZWarc korzysta z pomocy prawnika. Myśli KR skierowały się do kancelarii Pana Dauermana. Najmocniejszej w Polsce w sprawach sportu i w dodatku współpracującej z kolejnymi zarządami PZWarc od roku 2014.
Pierwszym krokiem KR była długa lista swoich pytań i wątpliwości jak należy postąpić. Wysłano te pytania do kancelarii i zamówiono konsultacje on-line. Zarząd nie reagował na nic!
Za to wsparcie należało zapłacić 615 zł. Członkowie KR gotowi byli pokryć ten wydatek z prywatnych środków. Oprócz konsultacji by sprawę ruszyć, konieczne jeszcze było wsparcie w czasie NWZD w Dąbkach, a to już nieco większe kwoty. Zadeklarowałem, że te wydatki ja pokryję, a PZWarc zwróci mi (co oczywiste) gdy tylko odzyska sprawność działania.
Za przygotowanie i obsługę NWZD w Dąbkach, wraz z kosztami delegacyjnymi, KR otrzymała faktury i zapłaciłem 4.920 zł. W tej kwocie była też zawarta obsługa “po zjeździe”, czyli uporządkowanie wszystkich spraw formalnych.
Tylko upór KR w działaniu i obecność prawnika na etapie przygotowawczym jak i w czasie NZWD pozwoliła na jego względnie sprawne przeprowadzenie. W czasie NWZD pytań do prawnika było sporo. Szczególnie w sytuacji dwukrotnego remisu w głosowaniu. Odbyło się kolejne walne, Kancelaria Dauerman obniżyła kwotę swojego honorarium do 3.690 i można było działać dalej.
Łącznie Jacek Pawlicki w imieniu PZWarc zapłacił 9.225 zł (słownie: dziewięć tysięcy dwieście dwadzieścia pięć złotych). Moje prośby, a później wezwania do zwrotu opłaconych faktur pozostały bez odpowiedzi.
To, że PZWarc ciągle jeszcze istnieje jest prostą konsekwencją dwóch faktów:
- odpowiedzialności za związek trójki tworzącej KR: Jan Chrząszcz, Justyna Borkowska, Andrzej Ziaja,
- wyłożenia przez Jacka Pawlickiego kwoty blisko 10.000 zł za obsługę prawną tej sytuacji w tym dwukrotnej obsługi walnego.
Mam cichą nadzieję, że jednak kiedyś te pieniądze zobaczę bez konieczności kierowania sprawy na drogę sądową! Jak na razie wydałem dodatkowe pieniądze na prawnika, który wysłał wezwanie. Zainteresowani mogą zapoznać się z jego treścią. Kolejny krok (sąd) to dodatkowe moje koszty (będą one egzekwowane, po wygraniu sprawy z PZWarc). A to między innymi: 5% od wartości roszczenia (to jest kwota podstawowa plus odsetki), koszty prawnika. Czy to jest potrzebne? Zobaczymy. Jestem NAD WYRAZ cierpliwy i ciągle jest szansa na wykonanie przelewu. Po pierwszym kwietnia zrobię kolejny krok. Już nieodwołalnie.



Post scriptum
Kontrola KR w Gnieźnie1, czerwiec 2024 roku. Prezes Reszka otrzymał przelew na kwotę 678,50 tytułem zwrotu kosztów delegacji. Dla równowagi – Komisja Rewizyjna otrzymała … sporo epitetów pod swoim adresem podczas NWZD w Dąbkach.
Kiedyś (mam nadzieję) znajdzie się szef związku, który zechce rozliczyć się z Komisją Rewizyjną jak i ze mną.
Ciąg dalszy nastąpi ….
- KR opowiadała mi o tej kontroli w Gnieźnie. Pan Reszka bardzo się spieszył. Poświęcił KR jakieś 15 minut cały czas mówiąc, że się bardzo spieszy. Na tyle go było stać po pół roku proszenia o kontrolę. ↩︎